Uprzejmie zawiadamiamy, ze ogladanie filmu tym, ktorzy nie maja stalowych nerwow jest niewskazane. Kochana Aniu, moze Ty daruj sobie tego posta. Hubert, moze dla jej dobra, nie pokzuj mamie 😉
Uprzejmie zawiadamiamy, ze ogladanie filmu tym, ktorzy nie maja stalowych nerwow jest niewskazane. Kochana Aniu, moze Ty daruj sobie tego posta. Hubert, moze dla jej dobra, nie pokzuj mamie 😉
Zaczne od wyjasnienia tytulu:)
Dzis mam bardzo ciezki dzien. Zaczelo sie w zasadze w nocy bo nie mglam spac. Poranek- normalny. Tzn mdli troche ale juz sie do tego przyzwyczailam wiec udaj, ze nic sie nie dzieje. Zaliczylismy ostatnia sesje rytmiki w Centrum Dziecka. Powrot do domu juz nie byl przyjemny. Mdlosci sie mocno nasilily. Nagle opadlam z sil. Dreszcze, uczucie sennosci, mokro w buzi. Gdy doszlismy do domu juz nawet nie bardz mialam sile wyjac Filipka z wozka. A tu przeciez pora na jego zupke! Zupka w talerzu i… I moje nozdrza juz tego nie zniosly. Dziecko w foteliku – mama w kibelku na rozmowie z muszla klozetowa 😦 Szkoda, ze nawet nie bylo o czym rozmawiac bo rano nie zdazylam zjesc sniadania… Oczyscilam sie i trzeba bylo wrocic i dokarmic malucha, ktory juz wystraszony krzyczal “Mama! Mama!”. Oj niezbyt mile przezycie. Ale coz. Zycie. Ja wyladowalam pod koldra z dreszczami. Nie bylo mowy o wspolnej zabawie. Filipek jakims zmyslem chyba wyczul, ze cos jest nie tak. Baaardzo mnie zaskoczyl. Po pierwsze zaczal sie cicho sam bawic klockami i misiami. Az mi dziwnie bylo bo zwykle jest aktywny i chce zebym to ja mu towarzyszyla w odkrywaniu swiata. Tym razem nawet nie zamarudzil. Gdy widzal jak lerze podchodzil do mnie, przytulal za szyje i pocalowal mnie w czolo. 🙂 Az sie rozryczalam ze szczescia. Po czym polozyl sie grzecznie obok mnie i razem przespalismy ponad dwie godziny. Kolejna niespodzianka czekala na mnie gdy sie obudzilismy:) Filiputek wzial swoja pieluszke, z ktora zawsze zasypia, polozyl mi ja obok policzka i znow mnie przytulil i pocalowal! AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! Boze co za uczucie! Normalnie mozna sie rozplynac ze szczescia! Skad taki maluszek ma w sobie tyle milosci? To jest po prostu nie do opisania.
Chwilke po tym wrocil Bartus i teraz on zajmuje sie swoim ukochanym syneczkiem a ja leze pod kolderka i probuje dojsc do siebie. Ale nie jest wcale latwo. Jakis taki dzien… Tylko to strasznie dziwne bo nie do konca znam przyczyne mojej dzisiejszej przygody. Bo generalnie te meczace mdlosci juz miala za soba. W weekend udalo mi sie nawet zjesc i STRAWIC mieso. Wszystko wskazywalo na to, ze wszystko wraca do normy… Mysle, ze to moze tez byc efektem przemeczenia. Ostatnio sporo sie dzieje. Staram sie oszczedzac ale w weekend postanowilam wykorzystac fakt, ze Bart byl w domu i chcialam nadgonic troche roboty. Chyba jednak przesadzilam. Nic to. Jutro juz sie przeprowadzamy i przylatuje babcia Dorka wiec powinno byc lepiej. Szkoda tylko, ze dzis nie dam rady uz nic zrobic i wszystko spada na Barta. Mam nadzieje, ze sobie silacz da rade.
Ale koniec tego biadolena! W koncu ten blog poswiecony jest Filipkowi a nie mnie:)
Maluch nadal rozwija sie dosyc szybko i w pewnych aspektach rozwoju jest juz na etapie 2 latka. Mowie tu glownie o sprawnosci fizycznej. Swietnie sobie radzi ze wspinaniem na drabinki, z graniem w pilke i SAMODZIELNYMI spacerami. Tzn bez wozka. Oczywiscie nie zabieram go na zadne dlugie dystane bo jest jeszcze zbyt maly i ekscytacja otoczeniem moze wziac gore ale np. na osiedlowy plac zabaw drepcze juz sam. Strasznie to smieszne gdy przy przejsciu przez ulice sam juz krzyczy “TOP!” – co znaczy “STOP” i podaje reke zeby przejsc. Oczywiscie ma dni gorsze i lepsze ale coz uczyni go madrym przedszkolakiem jesli nie praktyka?
W Centrum Dziecka coraz chetniej uczestniczy we wspolnym spiewaniu, pokazywaniu i tancach. Wczoraj nawe wykazal zainteresowanie farbami! Udalo mu sie namalowac 3 kropki palcami, jeden maziaj pedzelkiem i… zrobic sobie makijaz 🙂 troszke farby znalazlo sie na czole, troszke na policzku, troszke na jezyku a cala reszta na przedramionkach i na fartuszku 🙂 No ale kto powiedzial, ze wielcy malarze od razu przelewali swe mysli na plotno? 🙂
Zlapal takze kredki i narysowal kilka kresek. Co- z tego co twierdza panie z Centrum Dziecka- tez jest kolejnym krokiem rozwojowym i bardzo dobrze swiadczy. Aniu- jesli to czytasz- eraz Cie znacznie lepiej rozumie jak mi opowiadalas o Buni, ktora zaczela kreslic pionowe i poziome kreski! Od razu o niej pomyslalam.
Pierwsze proby zapoznania z “pozapieluszkowym” zalatwianiem potrzeb fizjologicznych tez mozemy zaliczyc do sukcesu. Nocnik jednak kojarzy mu sie bardziej z zabawa i chetniej na niego wklada swoje misie niz samodzielnie siada ale w sobote po raz pierwszy zrobil siusiu prosto do toalety!!! W ogole sie nie bal a spuszczanie wody okazalo sie baaaardzo smieszne. Po wszystkim samodzielnie umyl raczki i poszedl… robic balagan 🙂
Jedzenie nadal jest przygoda- a raczej brudna sprawa 🙂 Je chetnie i w zasadzie wszytstko co dostanie. Wyjatkiem sa chwile zabkowania bo wtedy najlepiej wcinal by tylko jogurty. Tak jest np teraz. Wychodzily mu 4 zabki jednoczesnie. 2 juz widac, trzeci sie dzis przebil a czwarty jeszcze pod opchnietym, czerwonym dziaselkiem. Mysle, ze za dwa dni apetyt wroci 🙂 W sama pore bo mamy nadzieje, ze babcia Dorka upichci cos smakowego 🙂
Ulubiana zabawa, poza spiewniem z gestykulacja, stala sie zabawa w chowanego. No i teeeraz to ma pole do popisu gdyz w domu sa 2 puste szafy, w ktorych mozna sie zamknac, pudla do pakowania, w ktore mozna “cos” schowac – to cos z reguly jest bardzo potrzebne mamusi 😉 . Za kazdym razem gdy zniknie nam z pola widzenia trzeba go wolac, on wyskakuje z kryjowki i krzyczy “JEEEE” 🙂
Nadal nie ma zadnego poczucia skrepowania 😉 W przedszkolu podchodzi do kazdego rodzica i cos “opowiada”. Gdy mamy gosci w domu nikomu nie daje spokoju. Posrod ludzi jest bardzo podekscytowany i uwielbia sie popisywac. Uwalnia z siebie wszelkie zasoby energii 🙂 Wczoraj odkrylam, ze on juz sobie zapamietuje osoby i kojarzy je z pewnymi sytuacjami.
W ubiegly weekend odwiedzila nas Sylwia z rodzinka 🙂 Filipek byl uradowany na widok “Babi”. Tak jak w przypadku spotkania z Jonkiem tak i teraz chcial pomagac przy bobasku, laskotal stopki, calowal w raczke i w brzuszek. Z ta roznica, ze Jonek to 6miesieczny klusek a Abelek trzymiesieczny- no w sumie tez klusek, ale jeszcze bardzo kruchy:)
Po ich wyjezdzie Filipek rano szukal ich po domu. Pytal “Babi, babi- dzie?” biega po domu i krzyczy “Abi, Abi!”. Poprosilam, zeby powtorzyl “Sylwia” a on na to “aaa psiik” hahahaha Tak ja zapamietal jak pokazala mu jak sie kicha 🙂 Nie pozwalalismy mu wskakiwac na lozko gdy lezal na nim Abel. do tej pory gdy wchodzi na lozko mowi “Abi- no, no, nuuu” 🙂
To ile mi jeszcze brakuje zeby samodzielnie popedalowac??? 🙂
Mamusiu, sam sie ten soczek wylal. Ja tylko kubeczek przechylilem 😦
Zaraz, zaraz! to jak ten Kubica to robil? 🙂
Juz jestem duzy i na przyjeciach jadam sam 🙂
Ja tylko sprawdzam, czy Abelek bedzie bezpieczny na tym przewijaku 🙂
Maaaamusiu! Cos Ci sie pomylilo! Nie przewiesza sie poscieli przez balkon! Jeszcze by ktos ukradl! JA sie nia zaopiekowalem!
Tatusiu, Tatusiu, nie martw sie. Nie spadniesz! Ja Cie pilnuje! 🙂
Ciocia Sylwia, a mowilas, ze tak tylko duze dzieci potrafia 😉
Zaraz, zaraz. jak to bylo? A! “T” jak “Train” 🙂
No i znowu minal prawie miesiac od ostatniego wpisu ale chyba nikt nie czuje sie zbytnio steskniony i zawiedziony bo przeciez widzielismy sie w Polsce 😉
No wlasnie! Dobrzy ludkowie- dziekujemy za mile przyjecie, za opieke nad Filipkiem, za pyszne jedzonko… ZA KOCIOLEK u CIOCI MARCI jeszcze raz dzieki 🙂
Wyjazd zaliczamy do udanych! Filipek mial okazje przebywac posrod kuzynow i kuzyniatek i jak widac bylo tam n miejscu- mial niezly ubaw. Na wyspy wrocilo ponad kilo wiecej mlodego obywatela 🙂 Polskie klimaty mu zdecydowanie sluzyly. A w szcegolnosci te weselne;) Okazalo sie, ze nasz chlopak to niezly imprezowicz! Przed wyjazdem obawialismy sie, ze bedzie nieufny i bedzie sie bal… no bardziej nie moglismy sie mylic. Caly pobyt nie bylo problemu z jedzeniem, spaniem i sra…em (hahahaha).
Filipek zostal zapoznany, no w zasadzie to sam sie zapoznal:), z nowymi smakami 🙂 Zaczelo sie od lecza i zeberek ktorymi zostalismy powitani w Borowku 🙂 Nie nadazalam karmic malutka, tak mu smakowalo co bylo w zasadzie wielkim zaskoczeniem dla nas gdyz, generalnie, papryki nasze dziecko nie jada:) W zwoleniu zajadal sie jagodziankami, w Pulawach posmakowal poledwiczek , w Belchatowie jego maly zoladeczek zostal rozpieszczony pyszna zupa paprykowa serwowana z mini kluseczkami slaskimi. Nie mozemy tez nie wspomniec jego pisku radosci po tym jak dostal kesa kotleta schabowego na tzw sprobowanie 🙂 Zjadl ponad polowe.
Oj ciezko nam bylo powrocic do szarej rzeczywistosci. I znow trzeba codziennie gotowac, prac, samemu robic zakupy … 🙂 Nie to, ze sie uzalam ale czlowiek strasznie szybko przyzwyczaja sie do dobrego, nie?
Zeby sie zbytnio nie rozczulac, po powrocie od razu ruszylismy w wir zabaw i przygod:) Juz drugiego dnia po powrocie zaliczylismy dlugi spacer po parku, w ktorym karmilismy kaczuszki i gralismy w pilke.
W sobote przylecieli do nas goscie, ktorych Filipek bardzo serdecznie powital i jeszcze bardziej polubil. Przybyli do nas z wizyta Milanosy- czyli moja kolezanka z podstawowki- Paulina z mezem i z 6 miesiecznym Jonkiem. To byla strasznie mila wizyta. Filip wykazywal ogromne zainteresowanie “BABI”:) Gilgotal maluszka po stopach, przytulal i calowal. Spedzilismy razem 3 bardzo wesole dni. Odbylismy wielomilowe spacery po cenntrum, zaliczylismy kilka placy zabaw. Nie obylo sie tez bez smiesznych incydentow. 🙂 Oczywiscie za sprawa Filipa. Jak wiadomo juz wszystkim chlopak jest mocno aktywny. Jedyne co go na chwilke “unieruchamia” jest jedzenie 🙂 Pewnego popoludnia wracalismy z centrum Londynu- pociagiem. Mialam nadzieje, ze moje dziecko odbedzie ta podroz bez zbednego biegania po przedziale wiec postanowilam dokarmiac go biszkoptami 🙂 No ale ilez mozna siedziec grzecznie i wcinac biszkopty? Przy trzecim ciachu Filipek wymyslil sobie zabawe 🙂 Gryzl kawalek, delikatnie przezuwal, po czy wyjmowal z buzki i rzucal we wszystkie strony swiata:) Moze i nie byloby z tym problemu gdyby nie fakt, ze ostatni kes wyldowal na turbanie i brodzie Araaba siedzacego tuz przed nami! Oczywiscie, jak na zlosc, mezczyzna nie wykazal sie dobrym poczuciem humoru. Wiec nikt oprocz Filipka sie z tej zabawy nie smial:)
Trzymajac sie watku jedzenie na glowie… Bedac w pulawach Filip bawil sie ze swoim pradziadkiem w Chinczyka 🙂 Zakladali sobie na glowe wiklinowy koszyczek, ktory po chwili spadal i byla kuuupa smiechu 😉 No wiec dzieciatko postanowilo sprawdzic czy taka zabawa bedzie tak samo zabawna w domu. Szkoda tylko, ze zamiast koszyczka wlozyl sobie na glowe talerz z kasza manna!!!! 🙂
Z ostatnich osiagniec. Filip wspina sie na stol. Odsuwanie krzesel nie pomaga- przysuwa je. Wsuwanie pod stol tez nie- wysuwa je. O wlozeniu na stol nie ma nawet mowy bo sobie zwali na glowe! I generalnie wspina sie wszedzie tam gdzie nie mozna:)
No wreszcie na koniec o tytulowej komunikacji! Zaczal powtarzac coraz wieksza ilosc slow. Do jego slownika dolaczyli 😉 :
– “Czita”- latwe, tzn CZYTA
– “Mamen”- dla AMEN
– “BABI”- dziecko
– “Ojoj KIKI”- “Ale klopociki!” 🙂
– “DUDU”- samochod
-“PAPITKA”- Agatka 🙂
-“JOJEK”- Jonek
-“LUJULU”- woda
– “BUKA”- pilka
– “KOKO”- kura ale tez ptaki 🙂
-“BABI łAłA”- dziecko placze
– MEMO- to nasz kot 🙂
Opowiada tez tresci bajek 🙂 Z dzisiejszej opowiesci:
-“MAMA! Psik, baaam” co generalnie strescilo jakies 15 minut bajki, w ktorej to Upsy daisy kichala tak mocno, ze az Iggle Pigle padal na ziemie 🙂
Tato! Zobacz jaka tam jest zielona trawa! Czy my juz jestesmy na tym Wimbledonie?
Witamy wszystkich po prawie miesiecznym milczeniu! Ale jakos nie moge znalezc czasu na czestrze pisanie. Z drugiej strony Bartek zawsze mi powtarza, ze przeciez tego i tak nikt nie czyta 🙂 A ja sie moge zalozyc, ze babcia Dorka zawsze czyta i dziadkom Niskim przekazuje 🙂 I Agata czyta i Sylwia i nawet mam jeden dowod na to, ze moj braciszek tez sie wysilil i przeczytal 🙂 I bardzo bym chciala zeby kiedys ta nasza pociecha to przeczytala 🙂
Ta pociecha coraz czesciej przyprawia nas o gesia skorke na calym ciele! “Bozesz ty moj”, po kim to dziecko geny wzielo? Ostatnio kolezanka sie ze mnie smiala, ze ona ma dwoje dzieci wiec ma duzo roboty ale ja przy jednym musze biegac jak przy pieciu! Kurcze, ona zartowala ale to swieta pradwa jest! Ten dzieciak nie jest w stanie przejsc obojetnie obok zadnego ze swych “odkryc”. Musi wszystko obejrzec, dotknac i co najgorsze POSMAKOWAC!!! I tak ostatnio w przedszkolu najadl sie piasku i popil go woda z plynem, uwielbia przezuwac drobne kamyczki… dzis na placu zabaw delektowal sie kora… nie mozna go spuscic z oczu nawet na minute 🙂
Jedzenie tez oczywiscie lepiej smakuje gdy sie je najpierw tylko troszke przezuje, nastepnie wypluje, podepcze, poklepie i znow do buzki 🙂 dzis znalazl kawalek zoltego serka w swojej pieluszce… ja nie zdazylam… on nie odpuscil- ZJADL 😦
Maly globtroter odbyl kolejne podroze i wypady. Bylismy w odwiedzinach u cioci z promyczkami, poznalismy nowo narodzone cudo 🙂 Bartosz zostal wybrany na ojca chrzestnego malutkiego Abelka. Swoja droga to ciekawy zwyczaj maja Francuzi. Wybieraja rodzicow chrzestnych na zasadzie prosby o duchowe wsparcie. Nie ma wiec zadnych ceregieli obrzadkowych.
Bardzo podobala nam sie tez ich kolejan tradycja. Rodzice nowo narodzonego dzidziusia sami projektuja kartke pocztowa i rozsylaja do swoich najblizszych aby ich zawiadomic o tym wielkim dniu! Super!
Zaledwie tydzien po powrocie z Brukseli pojechalismy na przedluzony weekend w polnocna czesc Anglii. Odwiedzilismy Bartka kolezanke z pracy, ktora mieszka w Belton. Wiejskie powietrze najwidoczniej sluzy Filiputkowi. Byl taki rozradowany, ze nawet dla mnie bylo to zaskoczeniem. Nawet jajka na sniadanko zjadl!!! On przeciez nie toleruje tego smakolyku! No dobra, serwowane byly z boczkiem 😉 moze to go przekonalo 🙂
Mial weekend pelen wrazen. Kupilismy mu tan pierwsze w jego kolorowym zyciu kalosze:) nie sadzilam, ze to bedzie tak zabawnym doswiadczeniem. Pierwsze kroki stawial tak jakby po raz pierwszy zyciu chodzil. Nastepnie dreptal jak kaczorek i wreszcie sie odwazyl zeby zaczac biegac 🙂 Szkoda, ze nie mogliscie widziec radosci w jego oczach jak mu pozwolilam tupac i pluskac ww kaluzy 🙂 Mielismy spore trudnosci zeby go od tej czynnosci oderwac 🙂 Nastepnie weszlismy razem do strumyczka, no malej rzeczki tak naprawde:) Plywaly tam kaczuszki… Nie trudno sobie wyobrazic co sie dalej dzialo 🙂 po tym byl plac zabaw, drzemka, obiadek i TRAMPOLINA! 🙂 Kolejne wielkie odkrycie Filipka. Biedak nie potrafi jeszcze skakac wiec jedyne co mu pozostalo to robic “tupu-tupu”, biegac dookola i wrescie przewracac sie na pupke i plecy tak jak jego przyjaciolka, ktora mu to wszystko ochoczo pokazywala 🙂
Jeden dzien po powrocie z wypadu na wiec pojechalismy do Chessington- takiego parku rozrywki mozna powiedziec. Super miejsce na to aby zajac malucha. W zasadzie rodzice wcale nie musza sie wysilac. Na kazdym rogu jest cos czego maluszek chce sprobowac. Filip oczywiscie piszczal i prezyl sie na widok zwierzat- szczegolnie spodobaly mu sie malpy. Jezdzil na karuzelach, “prowadzil” samochod. Zabralam go do fabryki baniek mydlanych. Myslalam, ze bedzie skakal z radosci- niestety ja mialam wiecej zabawy- Filip sie bal.
No i jak wszystkim wiadomo tydzien temu obchodzilismy urodziny Bartka wiec byl kolejny pretekst do organizowania aktywnosci. 12 lipca spedzilismy jednak osobno bo bartek z tata pracowali w warsztacie samochodowym nad nowym zakupem BOBIEGO. Jak kazdy szanujacy sie Marchewka stal sie posiadaczem PASSATA. Wiec tak przy okazji urodzin sobie tak po mesku, rodzinnie pogrzebali w silniku 😉
Ja postanowilam spedzic ten dzien w zupelnie inny sposob i z rana spakowalismy z Filiputkiem niezbetnik malego podroznika i pojechalismy do pobliskiej stadniny. W zasadzie to jest farma bo sa tam tez krowy, osiolek, kurki, kaczuszki. Po obejrzeniu zwierzatek udalismy sie na spacer po polu. Po powrocie oczywiscie byla drzemka- ja tez skorzystalam z okazji 😉 A po poludniu plac zabaw i pieczenie ciasta czekoladowego, ktore wyszlo bardzo smaczne.Nawet dziadek zjadl dwa kawalki 🙂
A jutro jedziemy no parku w Greenwich na wielkie spiewanie rymowanek dla dzieci 🙂 wiec znow wiekszosc dnia spedzimy poza domem 🙂
No dobra mamo, normalnie to ja truskawek nie lubie, ale tym razem zobaczymy czy mozna to zmienic 🙂
No tak, mialas racje nie sa takie zle … Jak pozwolisz mi je samodzielnie zjesc to powiem, ze sa pyszne 😉
Jak widac- przezylem wiec nie sa takie zle 🙂 No przyznaje, ze sa przepyszne ! Skoro je juz polubilem to dawaj wielka lyche!!No, od razu lepiej … No dobra, wszystko z talerza zniknelo…
Filipek coraz czeciej wydaje z siebie artykulowane dzwieki! Do “MAMY”, “DADY”, “BABY”, “PA-PA” doszly kolejne slowa:) Tytulowy BABOŁ to balon- smiejemy sie, ze wtym slowie przejawia sie jego milosc do jezyka francuskiego:) Natomiast DADUS to dziadzius 🙂 pierwszy raz to powiedzial jak mu dziadek zwial na balkon zeby spalic szluga 🙂 A Filipek przeciez mial dla DADUSIA inne plany 🙂 Ten dzien z seniorem rodu w ogole byl smieszny. Jak wszystkim wiadomo dziadek jest ulubiencem malutka. Wiec jak tylko otworzyl swoje male slipka postanowil wparowac do dziadka do sypialni i przywitac go piskiem. Zupelnie jakby chcial powiedziec “Wstawaj dziadek! Szkoda dnia! 🙂 Po czym caly dzien nie pdstepowal naszego goscia na krok 🙂 Grali w pilke, sluchali muzyki, bawili sie w chowanego. Dziadek wyrabial sobie miesnie bicepsow ciagle dzwigajac Filipka:) Ja strasznie sie usmialam gdy po obiadku chcialam wyjac synusia z fotelika, zeby sobie pobiegal na co dziadek powiedzial “moze niech on jeszcze sobie posiedzi poki sie nie sprzeciwia, w zoladku mu sie ulozy..” 🙂 No mistrzostwo dyplomatyczne! Nie to, ze jestem wykonczony i nie dam rady za nim dluzej biegac 🙂 aaaaahahahaha
Dwujezycznosc w wychowaniu tez juz zaczyna byc zauwazalna. Generalnie na wiekszosc komend reaguje w obu jezykach. Ale sa i slowa, ktorych znaczenie rozumie tylko w jednym z dwoch. I tak np gdy powiemy, ze idziemy zobaczyc BANKI MYDLANE Filip nie wykazue zadnego zainteresowania. Ale gdy powiemy BUBBLE natychmiast biegnie do swojego pokoiku (tam je trzymamy), wskazuje paluszkiem i mowi “BABUŚ”.
Gdy przechodzimy obok placu zabaw nasza pociecha wskazuje paluszkiem na hustawke i wola “aaa a! aaa a!- do tej samej melodii gdy mowimy “buuju! buuju!”. Ale zanim tam dotrzemy musi wskazac wszelkie okoliczne kwiatki, drzewka, trawki, ktorymi mozna robic “syp-syp”! Uwielbia tez ogladac autobusy… nikt nie wie czemu akurat autobusy… ale tak juz jest.Nie jestem pewna czy juz wczesniej o tym wspominalam (jesli tak, to przepraszam ze powtorzenie) ale Filip nawiazal przyjazn z panem ze smieciary! WOW! Smieciara to jest cos! Skubaniec po dzwieku juz rozpoznaje kiedy podjezdza pod blok i pokazuje zeby go na parapet postawic! Wyglada komicznie caly sie spinajac z radosci! Juz nawet “operator” smieciary na jego widok reaguje- podjezdza blizej naszego okna, otwiera drzwi od kabiny i macha do naszego syneczka! Ciagnac ten motoryzacyjny watek dodam jeszcze, ze jazda pociagiem tez dostarcza wielkiej ekscytacji! Gdy jezdzimy do Londymu co chwila krzyczy “Ciuuu Ciuuu” 🙂
W tym miesiacu Filipek po raz pierwszy zachorowal. Mial infekcje gardelka. Przyjmowal antybiotyk. Przez trzy dni meczyla go prawie 40sto stopniowa goraczka. Nie chcial jesc ani pic. Dosyc dramatycznie wygladalo takze podawanie leku. Ale w koncu chlopak rozprawil sie z wirusem i wszystko wydaje sie byc opanowane 🙂
No i znowu mamy w domu pelnego energii urwisa. Az milo popatrzec na wesolka, ktory codziennie plata figle 🙂 ale i podbiega po swoje przytulaki, buziaki, pierdziochy … 🙂
W tym miesiacu dosyc znacznie zmienil sie sposob w jaki Filiputek sie bawi. Najwiekszym przelomem so chyba klocki, ktore zaczal na sobie ustawiac! Oczywiscie nie po to by tworzyc wymyslne budowle 😉 Tylko po to zeby zrobic glosne “BAAAM!!” 🙂
Ogromna euforia reaguje na widok ulubionych ksiazeczek. Juz wczesniej wykazywal zainteresowanie czytelnicze ale teraz sam bierze lekture do reki, podaje ja mamusi lub tatusiowi, rozsiada sie na kolanach i “prosi” zeby mu czytac 🙂
Wyrazne postepy sa tez w nauce samodzielnego jedzenia. Przy okazji kazdego posilku Filip chce probowac jedzenia z uzyciem sztuccow 🙂 Ale to smiesnie wyglada! Jak nie moze sobie poradzic np z jedzeniem z widelcem- sprytnie zciaga sobie jedzonko dwoma paluszkami, kladzie na stoliczku, rozplaszcza zdobycz, ocenia czy jest jadalna czy nie i wtedy ewentualnie smakuje 🙂
Wiele radosci-a mi prania- sprawia mu samodzielne picie z kubeczka:) Szkoda, ze tak czesto wlewa sobie picku za koszulke:) Juz mu tlumaczylam, ze nie musi zostawiac sobie “na pozniej” i obiecalam, ze zawsze go napoje 😉 ale Filipek w mysl powiedzenia “przezorny zawsze ubezpieczony” 🙂
Gra w pilke nozna takze nalezy do jednych z ulubionych aktywnosci 🙂 kopiac czesto krzyczy “boool” 🙂 Pilek juz ma cztery … mamy nadzieje, ze juz wiecej nie bedzie mieli na stanie 😉 Jest prawdziwym fanem! Uczestniczyl nawet w otwarciu “World Cup” organizowanym na Trafalgar Square! Musze przyznac, ze to bylo ciut stresujace dla mnie bo Filipa nie dalo sie okielznac! MAtko jedyna! Biegal wszedzie, zaczepial ludzi, wspinal sie na fontanne i na pomnik… Ukradl buta kobiecie, ktora delektowala sie orzezwiajacymi trunkami na trawniku, probowal wypic piwo innym “piknikowiczom” i garnal sie do wszystkich, ktorzy sie tylko do niego usmiechneli…